gnieździły się od lat na tej samej akacji
wierne sobie i miejscu
karmiło je kaszą perłową dwoje ludzieńków
wprost od Leśmiana
popielate włosy płaszcze buty rękawiczki
nawet torebka z ziarnem
ta miłość też była popielata
ptaki siadały im na ramionach
wtapiając się w tło
albo dreptały u ich stóp
i pomyśleć że niegdyś była to ulubiona żertwa
ktoś ukręcał zgrzytliwie łebki
by oddać płomieniom srebrne garstki puchu
a bogowie wybierali milczenie
tylko ono przetrwało
ławeczka od dawna pusta
i akacja osamotniona
ale widuje się parę synogarlic
jak ścielą gniazdo
na cmentarnym klonie