Niebo to tam, gdzie nas nie ma, dlatego składamy dłonie w pięści
i jednym palcem celujemy w górę. Dziś tylko ostrzegawczo, jutro
może zrobić się poważnie, beztroski bóg spadnie i usiądzie z tobą
przy kawie. Jest dużo do zrobienia, ale jeszcze więcej do niezrobienia
- szepnie na ucho wyciągając wódę i poleje od serca, dla serca.
Dziś jeszcze ciąży jak kamień noszony w kieszeni, kolejny powód
do zdjęcia spodni. Możemy to nagrać i wrzucić do sieci, otagować
passionate lovers fucking like tomorrow died yesterday. Splątani
patrzeć, jak rosną łapki strzelające w niebo. Z paczek po fajkach
składać B-22, a świat odpowie nam głębokim zaniepokojeniem,
telefonem matki – gdzie jesteś i dlaczego szlajasz się z tym artystą,
czy nie mówiłam ci, że poeci to psy? Czy nie mówiłem ci?
Po trzaśnięciu drzwi strzelam w niebo, spada na mnie deszcz kości.