w okopach
w uścisku mrozu
niełatwo się uśmiechać
gdy tylu chłopaków ułożyło się do piachu
ostatni pocisk dla siebie
nie wierzę w wierność kobiety
karabiny sterczą lufami do góry
na warcie strach podsyca ogień nadziei
mam dość gonitwy myśli
gdzie mój dom
czy mama czeka
przywiozę jej chabry i wrzosy
na stole obiad
jedna myśl po głowie
pamiętajcie o mnie
kilka lat może dni rzucę pocisk w piach