Chopin w kuchni

silva

nie w muszli koncertowej

nie w filharmonii

ale właśnie w kuchni

patrzy na mnie

niby-strach na wróble Dudy- Gracza

taki ulotny choć zakorzeniony

 

co by tu do sałatki owocowej

nóż ostry jak kontrapunkt

i Polonez As-dur op. 53 

(najlepiej w wykonaniu Rafała Blechacza)

wtedy soki zlewają się w jedną melodię

barwy mandarynek kiwi i brzoskwiń falują

a oliwa z oliwek łagodzi akordy

i to staccato nożyka krojącego gruszki

w regularną kostkę

wcale nie przeszkadza

konsonans

 

Ballada As- dur op. 47 w sam raz do napoleonki

najpierw trochę grozy sześć placków dwa spalone

ale coś zostało prawie pięciolinia

krem gładki jak legato

a olejki migdałowy i waniliowy stawiają kropki

nad frazami

i brawurowa koda

zawsze wychodzi

 

Preludium As-dur nr 17 tylko 90 taktów

wystarczy do koktajlu

malibu sok z limonki i ananasa

połączyć kluczem wiolinowym

a popłynie dźwiękami jak nektar

jeszcze lód chłodny akcent tęsknoty

do Bacha

i można sączyć przez słomkę

koliste powroty

 

nigdy nie dodawałam mazurków do mazurków

 

mam nadzieję że się pan nie obraził

monsieur Chopin

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 2 głosy
silva
silva
Wiersz · 8 maja 2016
anonim
  • silva
    Elm, witaj u mnie, dziękuję za lekturę i Twoją opinię. Chopinolodzy pewnie będą mieli pretensje, ale potrawy są specjalnie dobrane według pewnego klucza... Pozdrawiam.

    · Zgłoś · 8 lat temu
  • ElminCrudo
    Bardzo ciekawy wiersz. Czyta się lekko. Nie umiałabym tak zgrabnie poruszać się między muzyką Chopina i poetycką kuchnią.

    · Zgłoś · 8 lat temu