Noc ciemniejsza z każdym dotykiem..
nieobecnego poranku.
Chwila wieczności..
słucham nut arytmii.
Chwila umierania..
czuję krystaliczną lawę.
Chwila życia..
widzę plastik wśród łąk.
Za każdym razem, gdy odchodzę na zawsze,
zostaję na chwilę pokuty.
Zawsze wracam na stare śmieci..
Jeden brud tworzy wysypisko.
Szczelina we własnej klatce.
Bezpieczna autodestrukcja..
promień kusi.
Ukamienowanie bez zbawienia.
Kakao bez mleka..
bez sensu.
Było we mnie za dużo życia.
Umarłam, by powiedzieć jedno zdanie
Każdy ponad każdym, ja najmądrzejszą
Straciłam życie
dawno temu…
Po złożeniu sobie kondolencji zrozumiałam..
Skok z mostu.
Połowa drogi.
Zrozumiałam, że…
Złapałam sens samej siebie.
Wróciły wyprane skrzydła.
Lecę.
Istnieje to, w co wierzymy.
Nie ufaj mi..
Myślę, że dobrze wiedzieć, iż są ludzie próbujący pisać.
Niech jeszcze poczytają i dowiedzą się, że jest też bardzo współczesna nam liryka, bliższa i bardziej naturalna. I może nieźle smakować. Może nie tak, jak seks, ale zdecydowanie lepiej, niż pierwsze wino.
Ja się kocham.. a nie pieprzę.
Ta sama czynność, ale tak bardzo różniąca się w świetle gwiazd..