jesteś blady i spokojny,
usta masz pokryte włóknem
ja nie umiem siedzieć długo,
nogi łączą dwa bieguny.
pomylone rude dusze
splataja nam warkocze.
trzymasz tak samo jak ja
kamień w oszklonej ręce.
dzieci wystają z brzucha,
uśmiechasz się bezzębnie.
kiedy dotykasz mnie tam
startują odrzutowce.
bywa, jesteś taki bliski.
czas zanika nieistotnie.
twoje oczy, moje oczy
nie mam siły na obronę.