lazur rozcieńcza horyzont
wianuszek z hibiskusów dryfuje przy brzegu
w słonawej bryzie wykiełkowało ziarno
i winorośl dała najprzedniejsze grona
Księga jak Stella Maris
w szumie fal wciąż dźwięczy Sapere aude
i echo wędrówki Wergiliusza po zaświatach
a Arystoteles niestrudzenie prowadzi do szczęścia
w koronach pinii szaleją cykady
tak samo jak w gajach Akademosa gdzie
wszystkie ścieżki wiodły ku dobru pięknu i prawdzie
oleandry i drzewka pomarańczowe
sycą zmysły niczym w Arkadii
lecz cóż to
gałązki oliwek poskręcane z rozpaczy
za Tyberiusza tysiące krzyży wyroiły się dokoła
wabiąc chmary much
tonie kolejny ponton uchodźców
czyżby to morze było zaślubione
śmierci
wianuszek wciąż dryfuje
jak purpurowa kropla
w bezkresie