z kobietami jak z lodami
najpierw kręcisz je
ładne ciemne jasne
jakby w czekoladzie
łyżeczką powoli smakujesz
rozpuszczają się w ustach
przy stole na ławie restauracji hotelu pubie
delikatnie powoli
takie małe niebo
małymi łyżeczkami skubiesz
rozpieszczasz podniebienie
rozpływasz się ściskasz w ramionach
kochasz ten stan później mniej
wracasz do miejsc
księżyc nim spadnie blady
jej twarz świtem odsłoni słońca blask
by zasnąć na dobre by dalej spać