malowanie płotu

gaj

skoncentrowanie płyt w szarości przechodniów
przemykających między smugami słońca

 

zmarszczone temporalnie brwi w spojrzeniu
biednego poszukiwacza skarbów z aluminium

 

dziewięćdziesiąt wiosen biegnie ku nieskończoności
stałym rytmem stukając kijkami w szlak na ukończeniu

 

dziewczyna z rozwianym złotem za kołem roweru pozdrawia
dzwonkiem matki dziecko jedzie drugie drobi


biegnie przed egzaminem już wie skrzydła nie wyrastają
na drzewach tylko w cyrku gdzie błazen mówi
to twoje życie i jeszcze; będziesz skakać przez płonące obręcze

 

przemykam między prętami z ospą czasu opadłą na dłonie
żółć i czerwień goryczą zabarwia wiatr zieleń ginie w trawie

tylko stal zostaje na styku zamyślenia i przestrzeni
cierpliwie czekając na odnowę

 

gaj
gaj
Wiersz · 23 maja 2016
anonim
  • Mi Lo
    a nie masz wrażenia, że trochę tu za dużo liryki w liryce?

    · Zgłoś · 8 lat
  • gaj
    Wiem. -"Nie zawsze więcej znaczy lepiej". :) Jednak nie znalazłem innego sposobu by w kilku wersach zamknąć codzienność drogi przed płotem.

    · Zgłoś · 8 lat
  • Yaro
    bardzo dobrze piszesz...

    · Zgłoś · 8 lat
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    chory jesteć

    · Zgłoś · 8 lat