nie jestem godzien

Yaro

czuję Twoją obecność 
przychodzisz z nocą jak sen
jak wiersz w linijkach kartki
układasz frazy 
nie mówisz nic 


wyczuwam lekki powiew wiatru
błyskiem w oku

po strunach gitary drgam 
serce tańczy
z każdą wibracja uwielbiam Cię
gdy śpiewam drżą wargi 

 

nie jestem godzien Twojej łaski

 

Jesteś źródłem prawdy 
wodą żywą gasisz pragnienie 
ciało słabe mdłe nietrwałe
duch bojaźliwy skryty w zakamarkach ciszy 

 

obmywam stopy przed Twoim domem 
odpędzasz demoniczny wzrok złych ludzi 
niegodziwych i chciwych

chce się rozgościć lecz nie ma sił

 

Jesteś blisko głaszczesz włosy 


przyciskam do rękawa łzy 
boli serce lekko tłucze w piersiach

nie umiałem żyć od a do z
lecz wybacz mi


niech stanie się Twoja wola 
jak szary zbity pies
skrada się głód zmusza mnie 
głód wyznania win 
przebaczenia wyczekiwanie cierpliwie w modlitwie 

 

żal mi bezpłciowych dni
inaczej nie mogłem 
nie wiem gdzie skrył się błąd 

 

świat jest zły 
popychał kusił mnie 

ja człowiek słaby
kierowany na złe drogi kierunki 
uciekłem szukałem Cię 

 

Lecz to Ty jesteś 
największą wartością 
porządkiem nieskończonej dobroci


Panie odnalazłeś  marnotrawnego

 

Amen

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 8 czerwca 2016
anonim