na szczycie zielonych krajobrazów
utkwił mój wzrok rozdarty w cztery strony
serce dudniło ze zmęczenia i z zachwytu
patrzyłam w nieskończoną przestrzeń
wydawało mi się że chmury błękitnieją
na tle ziemisto szarych buków
na szczycie zielonych krajobrazów
wiatr targał moje bursztynowe włosy
jeszcze bardziej lśniły od pasów słońca
słychać było pieśń leśnych aniołów
chociaż ktoś powiedział że nie istnieją
a one mieszkają w drewnianych kapliczkach
na szczycie zielonych krajobrazów
poplątały się realia z nierzeczywistością
umysł zapisywał dziki pamiętnik
na chwilę spoczęła rutynowa codzienność
na chwilę przyroda pokazała swoją moc
otworzyła bramę do raju