jestem tu

Yaro

niewinny jak uśmiech dziecka 
szybka odpowiedź bez zastanowienia
jak świt gdy słońce dźwiga powiekę 
by zbudzić świat ludzi i zwierząt
osuszyć ciężkie krople rosy na dzbanuszkach konwalii 
przycupnęła w cieniu drzewa 

 

zbudzić nieszczery uśmiech bankiera 
który na biedzie się bogaci 

i leży krzyżem nikt mu nie wybaczy


księdza co głosi nieprawdę z ambony
na co on to nie zbiera jak pomaga
jak je obiad drogimi sztućcami z najdroższej porcelany


świetny pełen światła zimnego  ołtarz martwego bożka

i uwielbienia grzeszny jak ci wielcy


chciałbym bym niewinny i prawdziwy
jak dziecko jak dotyk niemowlęcy i płacz łabędzi

 

co z nami będzie żyjąc w błędzie

 

uwielbiając to co widzimy
a Boga się wstydzimy 
on nas kocha i nienawidzi naszych świąt chorej na pokaz świętości

niby czyści


jednak

słudzy grzechu i wszelkiej nieprawości


chciałbym być gdzieś daleko od świata 

jestem tu całkiem obcy jak niewolnik babiloński

 

 dla nich śmieciem ziemi nie potrzebny grunge

Oceń ten tekst
Yaro
Yaro
Wiersz · 17 czerwca 2016
anonim