i inne larwy w czerwcu

Mi Lo

 

głód wiedzy dokucza inaczej niż kac: 

jednostajnie potyka się o newralgiczne punkty  

z tyłu głowy nie pozwalając mi wierzyć w cuda 

podobno od czasów wypraw krzyżowych nie można nazywać zbrodnią 

żadnych działań w obronie wiary katolickiej i nawet pal go sześć 

nie jest w stanie tchnąć odrobiny życia w prawdy sprzedawane 

jak wątpliwej proweniencji relikwie  

 

czego to się nie nasłucham na kolanach ojca dobrodzieja: 

dziesięć jest zachłannych palców i grzechów wyszeptanych do ucha 

wyliczanych rytmicznie raz po raz by wchłonąć by lepiej spamiętać 

każdy zaciek na ścianie tuż przed zamkniętymi oczami i wstyd 

gorszy niż ból  

 

po najdziwniejszych mitach pozostał mi nadgryziony 

zębem wyzwoliciela medalik i zdjęty z szyi ogryzek sznura 

jest też w piwnicy szufla popiołu zebrana gdy się dopełniło 

po kryjomu wszystkie rany wypalono starannie 

pozostały jedynie bezkształtne szramy gotowe 

poświadczyć każdemu słowu  

 

 

Mi Lo
Mi Lo
Wiersz · 20 czerwca 2016
anonim