biegnę po szynach
tory ułożone na stos
chcą spalić nasze marzenia
sny o wolności
ptak gniazduje pośród drzew
wzlatuje w stronę wolnego skrawka nieba
nadciąga burza
gniew dopada każdego
kto nieprawdziwie żyje
udaje dobrego w środku zgniły
robaczywy jak chwast
pośród zbóż i czerwonych maków
dni których nie zapamiętałem
w głowie kilka zdarzeń
w domu spokój i sen spokojny
tlen rozprowadza krew
po stalowych cięciwach cienkich żył
w tętnicę alkohol uderza
na mnie nie działa
słaba odwaga której ci brak
szybuje po pierwszym skręcie
napędzany jak lokomotywa ciężka nieżywa
w cieniu drzew odpoczywam
przy boku kochana żona
i odnowa chce się żyć
wciągać w płuca piękne chwile
bo są najważniejsze Rysiek pisał w wierszach