W końcu...
Bez gotówki,
plastików i
dokumentów,
po prostu i
bez skrętów
(Bartek z lufki)
i z buta na świat.
Bo chiromantka - Adela,
quasi Armstrong - Daniela,
Łuczak, Maciak - maestro i Ja.
Piwnice, dworce, dziury, mety.
Więc suniemy w odmęty.
Wśród potów, pierdów
mętów dekadentów,
co rygidygi,
co hopsasa,
co razporaz,
niesobą są.