jak żyjesz

Yaro

umiera świat

opadł jak mgły

mętne wody 

 radioaktywny pył

czerwone oczy oceany jak łzy

policzki blade kościste policzki

śmierć jak cień

usunęła się gdzieś w dal

samotne drzewo pod nim ja

jaka szkoda umrzeć nie ma szans

 

ogień chrztem za grzech

za życie bez umiaru

na dnie popiół zgliszcza płoną góry 

ściana wody zalewa ostatnie stadium 

nie ma litości widzę to

 

pod sercem prawo Boga

widok twardym trzeba być

by nie uronić łzy

 

wystarczyło wolnym być 

nie zazdrościć

 nie kłamać

nie zabijać w sobie człowieka

nie być zawsze kierownikiem pod blokiem

czasem można było wyjść

zapytać się jak żyjesz

Yaro
Yaro
Wiersz · 17 lipca 2016
anonim