bezpieczna ulica

Yaro

idę ulicą środkiem dnia
niewinny bezbronny
przecież to bezpieczne miejsce

mijam ludzi rzadko uśmiechniętych
mnie też nic nie cieszy

 

nie mam co zakurzyć szlag bierze
w kieszeni jeden złoty
malowany wykapany

 

ulica świeżo malowana zebra
klnę opowiadam sobie 
nie ma z kim pogadać

każdy gdzieś pędzi
jak pociąg życie jak maszyna

 

dzieci grają w piłkę 
starsi palą papierosy pija piwo
policjant z pałką szuka śladów


nóg nie czuję

oparty o latarenkę rzygam naćpany dniem
wracam do ścian taty i mamy

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 24 lipca 2016
anonim
  • Mithril
    ...biorąc pod uwagę częste byki diakrytyczne, to widać, że postawiłeś (z uporem maniaka) na ilość, bo jakość(?) - koło "jakości" to te płody nawet nie leżały

    · Zgłoś · 8 lat
  • Yaro
    piszę bo chcę się wygadać..

    · Zgłoś · 8 lat