przyszedł na świat człowiek

Yaro

niedaleko stąd przyszedł człowiek

na świat ogromny pełen hołoty 
goły bezbronny bez imienia władzy i pieniędzy
czekał go los ciężki jak głaz na sercu

szukał miłości od najmłodszych lat
zrywał się z łóżka wczesnym świtem 
coś nie dawało usnąć 
zbudzony pracował do późna 


mijały dnie najgorsze noce 
gnębiony poniżony nie poddawał się ideologii

wiedział więcej niż inni to wyróżniało go
nie mówił o tym nikomu 


nie zaglądał do kościoła wyczuwał zło
pod przykrywka pięknych wyniosłych słów
muzyka hipnotyzowała gdy organista grał

nie służyło mu to wiedział że nie tędy droga


modlił się cały czas 
gdy wstawał pracował kładł się spać
wychodził z domu całował żonę i dzieci


upływały dni miesiące i lata 
on czekał na znak ale znaku nie było 
 dużo wcześniej  wiedział że świat zgrzeszył
nie ma powrotu idzie dalej ku przepaści na dno piekieł

 

trwa

 

wewnętrzna walka z siłami czarnej mocy 


wygrywa czasem poddaje się wierzy jednak 
ufa słowom prawdy 
Bóg za rękę prowadzi w nieskończone szczęście

przyszedł na świat człowiek mały o wielkim sercu

 

 otrzymał łaskę Bóg mu obiecał 

Yaro
Yaro
Wiersz · 31 lipca 2016
anonim