SIEDZĘ PRZY LAMPCE WINA
WPATRZONA W TANIEC GWIAZD
NA NIEBOSKŁONIE
MARZENIOM SIĘ PODDAJĘ
TYM NIESPEŁNIONYM
DOOKOŁA CISZA
SŁYCHAĆ TYLKO ODDECH NATURY
PRZEPLATANY SZLOCHEM
CHYBA MOIM
I NAGLE Z GRANATOWYCH
PRZESTWORZY
ZBLIŻA SIĘ KU MNIE
GWIAZDA
TRACĄCA SWÓJ BLASK
W POKORZE
DOTYKA MOICH UST
W CZUŁYM POŻEGNANIU
I ROZPŁYWA SIĘ
BEZIMIENNIE
W ETERZE