343 strażaków i 60 policjantów

Mi Lo

 

 

mama tata i dwa psy, pałka, zapałka gonisz ty miesza się

z szumem windy osuwającej się na nasze piętro. dzieci.


rozbiegły się zaaferowane.

niewzruszona liczysz ukryte w wieżowcu naprzeciwko zakwefione okna.

jedenaście nijakich na pierwszy rzut oka punktów. może to za nimi

kryje się nowy sposób na życie bez zmartwień i potrzeby integracji.


ich liczba przypomina  komunikat z samego dna ulicy przecinający

bezwzględnie osiem pięter bliźniaczego mrówkowca. słyszę:

pogódźmy się. bez względu na okoliczności i za wszelką cenę.

w windzie przekazujemy sobie znak pokoju.


wiesz, że miałem być strażakiem lub policjantem?


pozorny bezruch na dole można tłumaczyć

leniwym wpływem pogody. ignorujesz moje zaklęcia. wolisz mierzyć

smugi kondensacyjne oddzielające niebo nad podwórkiem od spraw

przyziemnych. srebrzyste punkciki powoli przesuwają się nad nami

nieświadome mimowolnego dreszczu obawy przed niewiadomym.

z czego tu się cieszyć? nie chcę płacić za przyjemności

bliżej mi nie znane.


tato, a wiesz, że popiela wcale nie zjadły myszy? siedzi w tamtej wieży

ukryty za firanką i chyba bawi się w wojnę.

 

 

Mi Lo
Mi Lo
Wiersz · 9 sierpnia 2016
anonim