jedna łza

Yaro

czas trawi dzień za dniem
wczoraj zabijał w nim radość
dziecku ciężko podcinają skrzydła
mówiąc że za daleko nie dojdziesz

 

wybity z rytmu gubi takt 
chaos  myśli obieg 
szybkie tętno krwiobieg
strach krępuje ręce

 

wyciągał dłonie

nikt nie przytulił 
nikt po głowie nie głaskał
 strzał słowotoku z gniewnych ust
wydarty

jak kartka z matmy w kratę
postrzępione ranty duszy pomięte uczucia
wymiotować na ich grzech

 

twarde serca 
twarde głowy 
mądre zdania
nie poskłada nigdy 


umarł na kilka lat setki dni


po kilku latach wstał otrzepał kurz tych słów 

odbudował się jak nowy dom cegła po cegle 
wcześniej na tym nowym fundamencie

stał stary dom jakże uroczy
tętnił życiem lecz zły ktoś zniszczył go 
spłonęło wnętrze

 

jedna łza ugasiła pożar

 

wybaczył nie potępił 
pluli zniósł i to


teraz dumny w górach 
gdzie szczyty pokrywa świerk

sosny szum w uszach


kocha bo kochać chciał

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 10 sierpnia 2016
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Za dużo słów na poezję. Próbowałeś w piosenkach?;)

    · Zgłoś · 8 lat