na złość przekleństwu co obnaża słabości do bólu
będę otwierał oczy rozbitkom co nie raz polegli
zafałszuję obiektywizm jeszcze z pięćdziesiąt razy
a rozdarte serca napoję obżarstwem
nie pozwolę zabawiać się na darmo potępionym
zbitym
zdruzgotanym
nieprzebiegłym
nie dam zadowolenia dobrej stronie obojętności
i jeszcze raz poczekam by grymaśne jelonki
ustawiły się w jednym rzędzie