zamknięty w szklanej kuli
okryty skorupą
nie wzrusza się
zamieszkuje ciszę duszy
nadciąga z burzą
stróż czasu
nakazuje pokutę
nikt nie słucha
białe zęby szczerzą
w oczy nikt nie spojrzy
odchodzi w białym kapturze
za wzgórza nikt więcej go nie ujrzy
czas wartownik na straży
czuwa nad stanem ducha