Via Dolorosa IV. Spotkanie z Matką czyli Stara Kobieta z ławki (w centrum miasta)
(...)
tam ty mieszkasz. I pogrzebaczem
fajerki przesuwasz. I płaczesz
Bo tak długo czekasz na mnie z obiadem.
-------------------------------------------
(K.I. Gałczyński Spotkanie z Matką)
jej skóra na twarzy na dłoniach jak kartka wyrwana
ze starego zeszytu
niejednokrotnie
zapisywana pobazgrana pokreślona nieraz zmięta i wygładzana
ciskana w kąt w kolorach szaro-żółtych z przeznaczeniem
na recykling na przeczekanie na nieprzydatność
i na wszelki wypadek czasem
siada na ławce i dożywia gołębie bo dzieci
wnuki już wykarmione a i prawnuki uleciały
w perspektywę własnych gołębników
a ona karmi i dożywia
a one podchodzą podlatują
gruchają
- wie pan każdy ma potrzebę gruchania
a ja te ptaki znam po imieniu wiem
który to łobuz a która trzpiotka
i który ma ciągle niespożyty apetyt
na amory wiem która jest wciąż
niezadowoloną kapryśną panienką
damulką o a tamten to
taka niedorajda trochę ciućmok taki no i ja
tak z nimi jestem
choćby tylko
z boku choćby tak na ucho jeszcze raz ot
pobyć popatrzeć posłuchać co u nich
jak sobie radzą wie pan
to teraz takie moje dzieci wnuki prawnuki tak
trochę pojedzą pogruchają przybywają
i umykają
i nie zwracają na mnie uwagi czasem
któryś albo któraś (hi hi) wzleci i (no) pacnie
na mnie niezbyt pachnąco odpłacając się
za dokarmianie i jest powód
do prania ale ja to znam
od dawna pamiętam czasy
kiedy nie było pampersów pieluchy się prało
ja to znam a tak inni krzyczą nieraz na mnie
albo patrzą krzywo za to że karmię te ptaki
i że brud przez nie na ulicy
i że gruchają
ale na dzieci też przecież
od zawsze psioczono
że krzyczą że brudzą
że syzyfowa praca przez to
i nie da się wychować
ale co one winne wie pan
ja tu siadam bo dzieci wnuki i prawnuki
już wykarmione i same sobie piorą a ja ciągle ciągle
się uczę ciągle się douczam dokształcam tak
w macierzyństwie
bo ciągle ciągle chyba ciągle
niewiele z tego
umiem więc próbuję
nadrobić choćby tak jak tu
okruch po okruchu
póki jeszcze
póki mogę