pamiętasz cierpienie Jezusa
nie pamiętasz
wyobraź siebie wygwizdanego
oplutego
miliony pytań z nienawiści do prawdy
klucz do serca
skamieniałe sumienia
szatańskie kuszenie
klejnoty świata
władza
siła
pełny żołądek nakarmione zmysły
syte pragnienie
szybki sąd
ludzi zadowolenie
Piłat obmywa ręce jego zatracenie
kat i pejcz
bicz w skórze ostrzem cięte rzemienie
krew pot łzy
ani słowa
zgrzytanie zębów
jęk cichym sykiem
palący ból
szyderczy śmiech śmierci
złe oczy pragnieniem więcej
krzyż co ciąży na barkach
nie udźwigniesz więcej
pajęczyny w rogu jednej z kamienicy
przypomnieniem o srebrnikach pająk brzęczy
tka sieć niewzruszony
płoną góry lasy szum nad woda jakiś dziwny
dziś umiera Syn Boga
ludzie wilki wyczuły krew
kąsają bardziej
płacz matki przed obliczem Syna
Piotr w strachu nie poznaje prawdy
gwoździe raz dwa trzy w dłoni oprawcy
do drzewa przytwierdzony
ból aż boli drętwieją ręce i policzki
kał i mocz łzy
strzaskane golenie
jednym uderzeniem
ocet na opuchniętych wargach
widok zgroza
ciemne Niebo
jedna łza Boga
trzask Matki Ziemi
za miłość do ludzi
za wredne postępowanie
mimo wszystko
udowadniają że boga swego już mają
Jezus Chrystus Nasz Pan Zbawiciel Ludzi.
Amen
Bóg nakazał artystom (pisarzom, kompozytorom muzyki, malarzom) poprawiać swe dzieło. Nieudolne, bo się śpieszył. Po to jesteśmy, a nie po to, żeby mu kadzić na kolanach.
Nie chcę, żeby ktokolwiek łączył mnie z wiarą w ojca Rydzyka i łączył mą własną niezachwianą wiarę w Dobro, Miłość, Piękno, Prawdę z wiarą w pedofili w sutannach, którym nigdy dość złota.
Jestem ja - naprzeciwko mnie jest mój Bóg, Triada Platońska, stale się spieramy o pryncypia, stale się Bogu memu - Sumieniu - z mych kolejnych draństw spowiadam.
Jezus Chrystus by się dziś pod ziemię ze wstydu schował, gdyby widział, co jego katoliccy "wyznawcy" wyczyniają z wiarą w Jego Boga, z Dziesięciorgiem Przykazań. Dlatego byłbym bardzo ostrożny z przywoływaniem w tekstach Jego Osoby. Dlatego nie pisałbym utworów, w których wymieniałbym Jego Imię. Pokornie patrzyłbym w lustro.