retorsje

Mi Lo

 


zbyt wiele słów na początku

cuda na patyku zawracanie wisły

ręka w rękę poklepywanie po plecach


wrzody w końcu pękły a i mleko skwaśniało

na omastę do pół litra trzysta procent normy

podobno na oprawców nie zabraknie sznura

skoro na półkach już tylko cierpliwość


choćbym się miał wywieźć za zieloną granicę

z przyprawioną mordą bądź gwiazdą davida

musisz przyznać że do trzech razy to fuszerka

żadna sztuka a teraz na mnie uprzejmie donieś

zablokuj podstaw nogę lub skreśl ze znajomych


tak mawiał mój dziadek prosto w oczy 

ojca nie zacytuję bo słownictwo proletariackie

bez owijania w bawełnę godziło celniej toteż finał

wizyt bezpieczników był boleśnie przewidywalny


znowu rzucono między nas zbyt wiele słów 

taki nawrót grypy żołądkowej lub wpływ kwantyfikatorów

co miały łączyć a dzielą skórę do spółki z niedźwiedziem


 

Mi Lo
Mi Lo
Wiersz · 19 września 2016
anonim