zbyt wiele słów na początku
cuda na patyku zawracanie wisły
ręka w rękę poklepywanie po plecach
wrzody w końcu pękły a i mleko skwaśniało
na omastę do pół litra trzysta procent normy
podobno na oprawców nie zabraknie sznura
skoro na półkach już tylko cierpliwość
choćbym się miał wywieźć za zieloną granicę
z przyprawioną mordą bądź gwiazdą davida
musisz przyznać że do trzech razy to fuszerka
żadna sztuka a teraz na mnie uprzejmie donieś
zablokuj podstaw nogę lub skreśl ze znajomych
tak mawiał mój dziadek prosto w oczy
ojca nie zacytuję bo słownictwo proletariackie
bez owijania w bawełnę godziło celniej toteż finał
wizyt bezpieczników był boleśnie przewidywalny
znowu rzucono między nas zbyt wiele słów
taki nawrót grypy żołądkowej lub wpływ kwantyfikatorów
co miały łączyć a dzielą skórę do spółki z niedźwiedziem