sprzykrzyły się wam słowa bez pokrycia
kłamliwe niebezpieczne podzielone na języki
zawierzyliście mowie ciał
dusze przysiadły na ramionach jak synogarlice
trzy ostre gesty i poskramiasz dla niej lwa
dwa skłony i ona podaje ci trzepocącego motyla
jeden podskok i tylko wasz staje się księżyc
niełatwo wygładzać kratery czy penetrować jego ciemną stronę
ale inaczej nie poczułaby ciepła światła
synogarlice widzą w swoich oczach maleńkie zwierciadła
krok po kroku wspinaczka po dwustronnych szczeblach
razem szukacie czegoś w atramentowej czerni
rozpościeracie jedwabny szal już drżą w nim świetliki
ustawiacie je w Wielką i Małą Niedźwiedzicę
Gwiazda ma was prowadzić ku przeznaczeniu
ale kontrapunkty zamieniają miękkie ruchy w kanciastość
przemierzacie niejeden zakamarek labiryntów
dobrze że ciała sprzymierza niewidzialna nić
synogarlice przytulone jak kłębek popielatej wełny
czy nie za wcześnie budujecie pustą klepsydrę
czy naprawdę już czas przefiltrować
ostatnią wieloznaczność
w bezruch
...miłość jest stanem (dla wielu) wtórnym, dlatego prostym do osiągnięcia w efekcie zauroczenia obiektu (filtrowanego) pożądania - a jeżeli to, nie o tym, to przynajmniej
się nagadałem
Mithrilu, trafiłeś w sedno, mowa ciała przekazuje czasami więcej niż słowa. O miłości też, ale nie tylko. Temat wywołany wrażeniami z InQbatora, występem uczniów Marcela Marceau, pokazali trzy etiudy, ale moja jest wymyślona, taką chciałabym obejrzeć. Pozdrawiam.
:-P
sukcesów życzę
Dziękuję Agacie i Yaro za wysokie słupki. Pozdrawiam.