dziadku

Yaro

mówiłeś
 jesień liście spadają
osiwiałe włosy

śnieżnobiałe na skroniach 
uczesane zadbane 


podpierasz żywot drewnianą laskę 

jakby lasek było mało

 

mówiłeś 

ze wiatr czas

pędzi pomiędzy snami

łamie człowieka

drzewo zgina gałęzie

 

stare kości ciało słabe
w pamięci myśli o tym co minęło 
nie powróci nigdy lato

zawsze jesień


zmarszczone dłonie żylaste 
zmęczone przez trud jednej wojny

 

mówiłeś 
na mnie czekają w niebie
babcia zagrzała ci miejsce
z karafką święty Piotr
aniołowie z orkiestrą

 

pożegnałeś świat wczesnym rankiem

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Doskonały 2 głosy
Yaro
Yaro
Wiersz · 23 września 2016
anonim
  • Yaro
    Powiedz polataj:)

    · Zgłoś · 8 lat temu
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Nie chcę mówić - czemu...

    · Zgłoś · 8 lat temu
  • Yaro
    Dzięki Marcinie:)

    · Zgłoś · 8 lat temu
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Wzruszający:)

    · Zgłoś · 8 lat temu