mówiłeś
jesień liście spadają
osiwiałe włosy
śnieżnobiałe na skroniach
uczesane zadbane
podpierasz żywot drewnianą laskę
jakby lasek było mało
mówiłeś
ze wiatr czas
pędzi pomiędzy snami
łamie człowieka
drzewo zgina gałęzie
stare kości ciało słabe
w pamięci myśli o tym co minęło
nie powróci nigdy lato
zawsze jesień
zmarszczone dłonie żylaste
zmęczone przez trud jednej wojny
mówiłeś
na mnie czekają w niebie
babcia zagrzała ci miejsce
z karafką święty Piotr
aniołowie z orkiestrą
pożegnałeś świat wczesnym rankiem