Nić wygnała krawca jeża
Po nici do Sandomierza.
Już klientów słychać płacz,
Gdzie żakiety, suknie, płaszcz?
Cóż zabrakło nici owej,
Cienkiej, mocnej, kolorowej.
Igieł jeż ma pod dostatkiem,
Przywieziono mu je statkiem.
A tu nici pusta szpulka,
Z jeża się zrobiła kulka,
Tak mu bardzo było wstyd,
Jak renomę wrócić w mig?
Tylko pająk przędzarz stary,
Może dodać jemu wiary.
Ma on z nićmi sklepik w wieży,
Jednak on nie cierpi jeży.
Jeż go prosi z całych sił,
Gdybyś taki miły był,
I niteczki chciał mi sprzedać,
Bez twych nici wielka bieda.
Pająk fuknął coś pobladły,
Żeby jeże nas nie jadły !
Obietnicę tutaj złóż,
Zanim nitkę przetnie nóż.
Niech się dowie cały świat,
Żaden jeż nie będzie jadł !,
Tego co niteczki tka,
Które błyszczą w słońcu dnia.
I tak żeby służyć modzie,
Żyje z jeżem pająk w zgodzie.
Jeż wciąż szyje, pająk tka,
Dobrze się współpraca ma.