raz jeszcze

Yaro

nocy czerń 
w oddali jasno
w rytmie tańców
piwo z puszki 
wyciśnięte aluminium trzeszczy jak w starym kinie
zerwany film
jest dreszcz bo musi 
przeszyć piersi przez koszulę

 

przed wychyleniem

pierwszego kielicha
oniemiały zemdlałem
widziałem cię w sukni jakże białej
przed ołtarzem 
zaręczyny i poprawimy razem

 

choć nad zielone łąki po raz ostatni 
choć teraz rzuć pranie i się wybieraj
spojrzenia prosto w tarczę słoneczną
dotyk dłoni przepływ pozytywnej pary 
energetycznie bez wampirycznych piranii 

 

nie umieraj kiedy bijemy pianę 

ciepło w sercu rozgrzewa 
nie przeganiaj z brzucha motyli
wymień spojrzenia u jubilera


patrzysz mi w oczy widzisz głębie 
nie zawieje mi twoich oczu 
słów potok szelestem jesieni


kocham i umieram
zawsze gdy pytasz czy palisz 

kocham palić to się zdarza
nie umieram raz  jeszcze

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 5 listopada 2016
anonim