nocy czerń
w oddali jasno
w rytmie tańców
piwo z puszki
wyciśnięte aluminium trzeszczy jak w starym kinie
zerwany film
jest dreszcz bo musi
przeszyć piersi przez koszulę
przed wychyleniem
pierwszego kielicha
oniemiały zemdlałem
widziałem cię w sukni jakże białej
przed ołtarzem
zaręczyny i poprawimy razem
choć nad zielone łąki po raz ostatni
choć teraz rzuć pranie i się wybieraj
spojrzenia prosto w tarczę słoneczną
dotyk dłoni przepływ pozytywnej pary
energetycznie bez wampirycznych piranii
nie umieraj kiedy bijemy pianę
ciepło w sercu rozgrzewa
nie przeganiaj z brzucha motyli
wymień spojrzenia u jubilera
patrzysz mi w oczy widzisz głębie
nie zawieje mi twoich oczu
słów potok szelestem jesieni
kocham i umieram
zawsze gdy pytasz czy palisz
kocham palić to się zdarza
nie umieram raz jeszcze