Mówimy o miłości,
o rzeczach, które łączą,
nie puszczając pary z gęby.
Oczy, jakieś obce
uciekają od przysięg.
Ogłupiałe od nich — powracają,
bez smyczy. Z duszą,
bez żelaznego łańcucha.
Gdzie „słowem ciało się staje”,
ale nigdy nie odsłania plam jego siły.