na imprezie bogatych tetryków
Magdaleny opłacane srebrnikami
karmią cukierkami poczęcia
kurestwo miłości w popielniczce
oddech ostatni związek
między krokami a łopatą
patrzy na ruchome obrazy
jak pies na kość przez szybę
bez smaku pewny niepewności
jutro dusi dzisiaj perspektywą
która jak pętla ociera szyję
na stołku rozchwianym
zaciskaniem zwieraczy
pielgrzym jest zawsze biedny
złotego cielca zostawia za sobą