wiatr od murów i chmur

ARS TO od tyłu sra

bije mnie po-ryjnie i w rynnach od rana gra 
za chwilę pobiegnę za włosem przeinaczeniami na gardłowe kołatanie 
spod żebra
 żeby na raty ratować to co już się właśnie 
relatywizuje
 i nieważne że zupełnie albo nie do końca wiem 

co mówię


skoro słowa w gruncie rzeczy tylko nadają 
oddechom brzmienia
jak mroźna aura pozorów kształtu
 znaczenie 
przychodzi potem przeznaczenie to kolejne słowo aby udawać 
że czas jest konsekwentny


aby między wyjaśnieniem i zapowiedzią można było przeprowadzić 
kreskę od-ułamkową albo kilka jak pasy na przejściu
z jedynie pewnym rozwiązaniem
pytajnikiem
 po jednym lub kilku znakach równości jeden za drugim
by dopełnić kreację tym że jest 
jakiś constans że jest akord a nie alikwoty i że jest jest 
choć bardziej słychać to czego jeszcze i już nie ma jest 

mowa trawa zieleń 
i za chwilę pobiegnę
tam
 gdzie jest jest 
i nieważne że nie wiem 

co i po co mówię


to oddech dźwięczy sens się rozwiał 
puścił się wiatrem mnie 
po ryju biją 
fragmenty ułamki i skrawki
mijają 
choć czasem łykam okruchy
chwytam na oko i 

czasem łza czasem się krztuszę
krztyny mnie chrzczą 
pod włos


niektóre zostają
w związkach partnerskich
z łupieżem

 

ARS TO od tyłu sra
ARS TO od tyłu sra
Wiersz · 11 listopada 2016
anonim