jedni i drudzy czynią wrzaski
tamci i siamci wyczyniają chryje
aż się po głowie myśl telepie
aż się pomiędzy na język ciśnie
jakieś przekleństwo
albo mars na twarzy
(ten właśnie nie-cze-ko-lad-ko-wy)
póki co bez słów
chociaż język parzy
(przegorzkość w ustach przegrzewa wymowę)
i swędzą ręce oraz cały czerep
ma się wrażenie że wszy głaszczą pod włos
ma się ochotę oczyścić teren
raz i konkretnie wykrzykując na głos
tak między oczy i między brwi
tamtym i siamtym
jednym i drugim
nawet gdy w nosie i pomimo uszu
puszcza się całość
jazgotem na rauszu
pootwieraniem aż po krzywy ryj
sztywno rozchwiani jakby przegrzani
jedni z drugimi aż po bij-zabij
jednym i drugim co to robią wrzaski
tamtym i siamtym którzy czynią chryje
ma się ochotę do rytmu wybijać
po łbach po łebkach po gębach i pyskach
Cisz-ej (do ch**a)
No ci-cho (k*wa)
Mordeczki w kubeł
Stulcie wreszcie ryje
bo nastanie kryska
zakodowana ułamkowo
ujednolicająca wspólnym mianownikiem
pobojowiska pod sobą
(albo stosem ze zbieraniny
w chybił-trafił
kolejnych przypadków)
gdzie rym choćby nędzny
już zupełnie traci sens i zasadność
muchy tylko czekają
na gówna i padlinę
jak na ucztę jak na żer
jak na rozbzykanie
Sza! k**wa! Sza!
sza-k*wa'sza-mać