recytacja podniosła
obchodzę was uroczyście miesiącznice roczne
rzekomo albo prawdziwie zagrzybione
łuszczyny wasze oderwane od prozy
judaszowe srebrniki
obchodzę was
doskonale wydzielone podwójnie pierzaste kosmosy
i ciebie starcze popielny jak przechylasz się
kutnerowato w stronę słońca
i tyle was w rozpierzchłości aksamitnej
uczepów rózgowatych i ślęzaw trójwrębnych
spragnionych okamgnienia
zmierzacie poza alfabet w stronę milczenia
albo jeszcze dalej wy mietelniki żakule zrzucacie kolor
stojąc bez pamięci wzdłuż bielonych krzyży
kiedy jesień kończy z luksusem wznosząc szmer
ponad dychotomię