w prowincjonalnym pośredniaku)
kiedy zęby ws*ystkie stracę
cięZar wielki z dziąseł spadnie
choć zg*zytać nie będę miał c*ym
i pysk stanie się s*karadny
będę mówił znów jak dziecko
i seple-nie-nie-m(mm) dam światu
(mm)mądrość
której się ze świec*ką
nie ods*uka
ani (mm)maku ko*zec nie u-ja-wni (mmm-
-Zaden)
(psyt ) nie będę wiele gadał
ws*ak otwierać wtedy pys*c*ek
co jest (chyba?) oc*ywiste
będzie
(ra-c*ej)
mi (no)
wstyd
będę papki zuł kleiki
zupki i płyny psełykał
bez ostrej pseskody (zadnej)
wymiędli się zarcie ła-*-n-nie
dziąsła nie będą się dąsać
w ślinie
kąpać się i pląsać
będzie język mógł figlarnie
bez ryzyka
że nań spadnie
szczęk
gi-lo-O!-ty-na
mlaskać będę mógł
bezkarnie
i dentysta
mnie nie zgarnie
wiertłem ci*zy nie roz*zęzi
dziąsła wolne bez uwięzi
będą
kłapa-a-ły
(mięciuchną
plujką z pys*c*ka)
pasty do zębów w reklamie
będą wres*cie juz nie dla m-nie
nikt sc*otec*ki nie wciśnie mi
ślina prawie się uziemi
wis*ąc w mych kącik-ach ust
zwłas*c*a
kiedy jędrny biust
z dekoltowych w obfitości
między oc*ami zagości
ze juz nic
tylko ssać
dzieckiem znowu się stać
bez zadawań zadnych ran
przez duet s*c*ęk w pierś wbitych
jak te dwa k*zyZackie miec*e
stracić zęby chcę w te pędy
by móc świat wycyckać do cna
bez-bo--le-śnie
(a-ch***
trwaj
śnie)