[w przypływie współczesnym wiary dla pięknej nadziei młodości]
wolałaś się nie [zadurzać]
wybrałaś miłość „Francuza”
choć nigdy cię nie widziałem
mój wiersz splótł się z twoim ciałem
jesteś jak żona Cezara
każdy chce twego ciała
lecz ty sama przecież – wiesz że
jesteś muzą „podejrzeń”
–
a jednak
wziąłem cię czarem Wiednia
to było takie proste
czułe – łagodne – miłosne
walcem nad modrym Dunajem
powabem Mozarta i Haydna
równością formy i treści
symfonią co jest nienaganna
dotarłem do twoich dreszczy
z Katedry Świętego Stefana
w uzd geometrii gotyku
rwały się żądne usta
pod aksamitem „dotyku”
a oczy modre jak barok
skrzyły tu pod Ratuszem
księżycem srebrzystą czarą
i wielką gwiazdą wzruszeń
w formie klasycznej sonaty
poddałaś się zmiennym tematom
a dalej była repryza
powtórka tematów – w te lato
gdy w parku wiedeńskim Prater
jarałaś szalone cannabis
walcem skusiłem cię – Inko
znad słynnej opery głos wabił...
samego Placido Domingo
—