zwracałem żółcią
byłaś za bardzo organiczna
nie mogłem dopiąć aranżu myśli
w zakamarkach absurdu
czułem jak histrion
tyle blizn
na przepięciach ustawicznego wstrętu
malowałem obrazy
kobiety bez przystani
a jednak jesteś piękna
w brawurze swej nieustępliwości
w dostępie do czynu
którego nie potrzebuję
nigdy się nie wyrzeknę
tej pokusy do monstrum
co fason ma bezcielesności
i żyje w apogeum
ustawicznego trudu
jestem tylko ze słowem
potrzebujesz mnie
bo żyję w twych marzeniach
mówisz przeze mnie
ciałem białym
jak brystol
to znaczy zbyt dojrzałym
jak skaner lub korpuskuła
która dręczy
przenika
bo nie ja cię zawłaszczam
ale ty żyjesz we mnie
będę ci czasem wierny
niech uwodzą mnie torsje
to będzie nasz konsensus
turpistyczna poezjo
—