moje salto mortale
kiwam brzydkie słowa
w czasach huraganów
gdzie
bajzel i bezhołowie
liczykrupa płaci kurwom w złotówkach
świata pandemonium
i co nam zafundowali apostołowie wolności?
pretorianie stali nie mogą
udźwignąć rynsztunku
odrywają pagony
srają na papier
adherenci pokoju demolują konwencje
gaudeamus igitur... nie jesteśmy z Sorbony
niemy krzyk
obowiązek poety któremu jeszcze zależy
na skrawku obyczajnego słowa
gdzie młodość od siebie wymaga
i kwiat pachnie we włosach
nietykalnej dziewczyny
to moja suplikacja moja barkarola
odcedzić potwora spaghetti
od słupa hańby
pozostać w opozycji do urzędu terroru
—