Primabalerina

silva

kołuje

cały czas na pointach

wykradła ptasie tajemnice

w piruetach kpi z grawitacji

frunie trzepocąc falbankami

jeszcze kobieta czy już łabędź

 

widownia w błogim hipnostanie

niemożliwe staje się możliwym

 

ale troczki bezlitośnie garbują skórę stóp

a paznokcie schodzą już po raz setny

(o sandałkach nawet nie marzy)

i codziennie przechodzi przez piekło

niekończących się zakwasów

 

tylko perfekcjoniści dorastają do solówek

 

wiedziała że prawdziwe piękno wymaga

wspinaczki po stopniach najeżonych

banalnym cierpieniem

 

nie bez powodu Apollo był sadystą

silva
silva
Wiersz · 9 marca 2017
anonim
  • szanta - Edyta Ślączka-Poskrobko
    Wiersz ma potencjał. Zakończenie i początek naprawdę OK. W rozwinięciu jednak za dużo dosłowności za mało tchnienia poezji. To są rzeczy, które trudno wyważyć, to prawda ale tzreba się starać.
    Najgorsze to to:
    (też chciałaby nosić sandałki)
    i codzienna walka z zakwasami
    jest rutynowym wyzwaniem

    nie każdy może dać popis w solówce

    Spróbuj podejść jeszcze raz to tego tekstu, bo jak mówię, może być całkiem niezły

    · Zgłoś · 7 lat
  • silva
    Szanto, dzięki za cenne uwagi, przemyślałam i już trochę pozmieniałam. Pozdrawiam.

    · Zgłoś · 7 lat