Przebiśniegi

silva

takie drobinki

a przedzierają się przez śnieg

niczym pikujący albatros przez wodę

łowią światło

najpierw białe ostrza pączków

później zwieszają trójpłatkowe główki

wiatr nimi kołysze jakby głosiły zimie

podzwonne

 

tak samo jest z miłością dojrzałą

niełatwo jej emanować z pokonanych czasem ciał

przebija się przez grube warstwy zdarzeń

aż zabłyśnie tylko im dwojgu znaną czułością

która umościła sobie bezpieczne miejsce

w pełnych blasku źrenicach

chwytają każdy błysk na wzór lusterek

 

twarze zakwitły subtelnym uśmiechem

starsza pani poprawia niesforny kosmyk mężowi

gładzi jego głowę jak matka

on zamyka jej dłoń w swoich

 

drżyjcie śniegi przed ich

wspólnym ciepłem

silva
silva
Wiersz · 13 marca 2017
anonim
  • silva
    Beato, dziękuję za słupek. Pozdrawiam.

    · Zgłoś · 7 lat