obmywa policzki wieczorna rosa
łzy powoli płynąc
na wąskich liściach wierzby osiadły
delikatnie
bezdźwięcznie
płomień słońca
zbłąkany zaróżowił obłoki
zmiętej pościeli
złocąc się wśród fioletów
jak mały dotyk ciepła
który ma przecież w sobie coś z ciała
jak kwiaty na mogile
Mój blog: zmarnowany-swit.blogspot.com