niegdyś
zaparzona w białej filiżance
na stole pióro na półce
nasze wspólne zdjęcie
na podłodze kurz
posprzątam
teraz na smutki za wcześnie
esencja słomkowa
pachnie chińskimi polami
zielona od słońca
myśli z każdym łykiem
spokojniejsze
samotność dopada każdego
niegdyś
wywrócony na lewa stronę
żal straconych lat
nigdy więcej
czas nie ma czasu dla nikogo
na stole w popielnicy papieros
herbata stygnie
wiersz ciężkim kamieniem u szyi poety
na dworze moknie świat
płaszcze razem z nim
okna mokre łzawią razem ze mną
z każdym łykiem brakuje ciebie
kilka wspomnień i ten brak snu
a śniłem dobrze