fabryka

gaj

nigdy nie odkryta różnorodność pod stertą kartonów
czeka na posegregowanie
ziemną ręką bezdomnego za końcem taśmy gdzie już tylko odpady
stertą pogiętego złomu strącają z nieba spłoszone spojrzenia

 

kolejne jednostajnie tomatyczne cykle 
ludzkich narzekań na parszywe żarcie zakonserwowane brakiem
szerszego widzenia na końcowy dzwonek wieńczący dzieło
spływają z języków do pudeł 

 

dłonie dotykając nie czują dym fabryczny kwasem i siarką 
przeżarł resztki dziecięcej wiary w tęczowe zabawki prosto z fabryki

a koło zamachowe zawija na szpulę upartą myśl
byle do końca zmiany wytrwać tylko nie upaść
bo majster zwolni i skazany na różnorodność (zo)staniesz zagubiony


przed za fabryczną bramą 

 

www.youtube.com/watch?v=HrxX9TBj2zY

 

gaj
gaj
Wiersz · 5 kwietnia 2017
anonim
  • Mithril
    "ziemną ręką..."
    lyterufka czy neologizm?

    · Zgłoś · 7 lat
  • gaj
    W sumie błąd. Lecz nie literówka. Mógłbym napisać - ziemistą. Po Twojej uwadze (może nie do końca) można ten wyraz nazwać neologizmem. Zimna ziemia. :)

    · Zgłoś · 7 lat
  • Anonimowy Użytkownik
    Małgosia
    Ależ dzisiaj nie ma powodu do zmartwień - pracy jest nadto.

    · Zgłoś · 7 lat
  • gaj
    I między innymi o tym jest ten tekst. "Coś się kończy, coś się zaczyna" :)
    Tylko czy potrafimy to dostrzec?

    · Zgłoś · 7 lat