Kraski

silva

para krasek ściele gniazdo

cóż piękniejszego i dzisiaj rzadszego

tak obiecująco zagarniają

błękit wachlarzykami skrzydeł

więcej coraz więcej niech

ziemia poobcuje

modraszkowo

 

wzlatują i robi się błękitniście

pikowane po mistrzowsku chmury

tworzą paczworkowe makaty

 

samiczka przysiada z gałązką

rozwieszając szafirowy płatek

jakby go niebo uroniło

 

metaliczny trzask

 

ciepła garstka piór spada jak gruda ultramaryny

samczyk bezradnie kołuje nad opalizującą plamą

zaraz zgaszą jej barwy wszędobylskie muchy

 

tak zło jest naprawdę banalne

niegodziwiec całuje lufę wiatrówki

silva
silva
Wiersz · 12 kwietnia 2017
anonim
  • silva
    Bogno, dziękuję za słupek i pozdrawiam świątecznie wszystkich Czytelników..

    · Zgłoś · 7 lat