(depresja)

Yaro

rozpięty pomiędzy życiem a śmiercią 
otoczony nagrodą i karą 
pośród namiętności i grzechu
między brzydotą a pięknem

 

cisza boli przed szkwałem 


szkicuje kłębki myśli na płótnie 
szaro za oknem wiatr tłucze o szkło 
niedomknięte drzwi skrzypią 

palcami dłoni ściska garść popiołu
nic więcej po nas nie zatrzymamy 


trawa niegdyś zielona dojrzała
zapach siana rozciągnięty po łące 
palące słońce i czerń w cieniu lipy

 

zasłaniał oczy ściskał powieki
wyświetlał obrazy wspomnień
dzieciństwo czas zabawy
beztroskich chwil 
gdy podnosił powieki widział
straszny autystyczny świat

 

drapanie paznokci po szkle 
zapach potu

przechodzony beżowy sweter 


skręcał słowa w gardle
od środka zaszczuty 
umierał z każdym dniem 

szary to świt gdy budzi cię 
i nie możesz dalej śnić

 

w jej oczach głębokich jak kosmos
widział miłość 
dziś mówi na nią obojętność

 

popija tabletki przegotowaną wodą

znikam cicho głos w oddali

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 13 kwietnia 2017
anonim