Maciuś ma lat czydzieści-i-czy tak Maciuś
ma blisko dwa metry wzrostu Maciuś waży
około sto dziesięć kilogramów
lubi się uśmiecha-chać a właściwie cie-cieszyć jest
osobą z upośledzeniem pees (jego terapeutka
określa to po swojemu
jako znamię post-scriptum) Maciuś
ma lat czydzieści-i-czy tak
tak wymawia i tak wypowiada więc nie
nie będę go poprawiać codziennie przyjeżdża
do środowiskowego domu pomocy (dla osób
z podobnym upośledzeniem) co się łan-nie nazywa
ale Maciuś nie pamięta jednak wie że łan-nie
bo mu się podobuje
i nazwa mu się podobuje i dom pomocy o łan-nej nazwie
też podobuje się mu Maciuś lubi się uśmiecha-chać
a właściwie cie-cieszyć i lubi gdy ludzie się uśmiecha-chają i cie-cieszą
najczęściej zbiera kwiatki
które znajduje w ogrodzie
i splata z nich bukiety w kształcie krzyżyków do końca
nie wie dlaczemu ale to mu się podobuje więc obdarowuje innych
żeby im się też podobowały i żeby było im łan-nie i żeby się cie-cieszyli
zbiera kwiatki splata krzyżyki i nosi je i rozdaje
spytał mnie czy wiem że w kościele też są krzyżyki
nie zdążyłem odpowiedzieć bo dał mi kolejny
ostatnio zrobiony (już taki chyba trzeci do kolekcji)
Maciuś opowiadał że był
z Mamu-Usią w kościele i lubi tam być bo łan-nie jest
łan-nie śpiewają
i można się mo-n-dlić no i tam są krzyżyki i kwiaty też
ale w wazonach a jeden Krzyżyk taki du-uży i obrazy na ścianach
i takie kolorowe w oknach takie łan-ne ale Maciuś nie pamięta
jak się nazywają delikatnie podpowiedziałem że witraże
ale Maciuś tylko na mnie spojrzał z uśmie(-cha-)chem
i pobiegł cie-cieszyć do ogrodu wywołując
lokalne trzęsienie ziemi wśród alejek
wrócił po kwadransie spytałem
kto go uczył splatać bukiety
powiedział Mamu-Usia (dowiedziałem się już wcześniej
że ma na imię Urszula) powtórzył Mamu-Usia i dodał
-Mamu-usia mówi że ma ze mną Krzyżyk Pański
ale nie wiem co to ale chyba coś łan-ne bo się potem
ze mną mo-n-dliła i mówiła że mnie kocha i ja ją też kocham
Mamu-Usię i ciebie kocham też
Cześć
Maciuś znów dał się wchłonąć ogrodowi (nazywany w ośrodku
edenikiem) a ja na uboczu
odpaliłem papierosa bo tylko tak umiem
opanowywać wzruszenie (dym wiele zasłania) usiadłem
na ławce (nie wiem na jak długo) niepodobny do siebie
wpatrywałem się w trawy drzewa i liście oczy wchłaniały edenik
odruchowo sięgnąłem do kieszeni po kolejnego papierosa
bo przyszła potrzeba chmury albo obłoku i jak zwykle
przez dłuższą chwilę nie mogłem sobie przypomnieć
miejsca ukrycia prywatnego źródła ognia jednak znalazłem
w kieszeni koszuli ofiarowany mi przez Maciusia
Krzyżyk kwiatowy z tego dnia
(trudno było się szeroko nie rozrosnąć uśmie-cha-chem bo tamta wiosna
była szczególnie łan-na)
z edeniku przywoływał mnie znajomy głos
-pa-pan-arku pa-pan-arku (wiedziałem
że Maciuś bo nikt inny
nie nazywał mnie w ten sposób) pa-pan-arku
a pa-pan-arku się mo-n-dli
bo Mamu-Usia i Maciuś tak i w domu też
i w kościele i tu i z Krzyżykiem bo tak jest łan-nie
i łan-nie jest jak się go noś-si Mamu-Usia noś-si
i Maciuś noś-si ty ty pa-pan-arku też noś-si
żeby być łan-ny jak kościół no Cześć bo Mamu-Usia idzie
zgarbiona korpulentna niewysoka siedemdziesięciolatka
równym lekko kołyszącym krokiem zmierzała w naszą stronę
Maciuś galopując z okrzykiem Cześć-Mamu-Usia-kocham-cię
zatrzymał ją i ukrył na moment w swoich ogromnych ramionach
mocno objął prawie jakby połknął a i wstrząsy lokalne alejek ustały
dało się słyszeć chrypliwe Maciuś już już dobrze już
Mamu-Usia też cię kocha gdy udało jej się wyjść z uścisku
zagadała w moim kierunku - co bardzo
pana umęczył
dawał krzyżyki z kwiatów
proszę się nie przejmować
proszę się nie gniewać
on tak po prostu już ma
to dobry chłopak wszystkich chce
po swojemu kochać
odkąd usłyszał w kościele że trzeba nosić swój Krzyż
to ciągle te kwiatowe splata choć niewiele z tego
a może jeszcze mniej rozumie i rozdaje te swoje dzieła
i bywa że trzeba ludzi przepraszać za niego i tłumaczyć
taki to widzi pan ten mój Krzyżyk
dwa metry prawie i sto dziesięć kilo
uśmie-cha-chu co to Bogu ducha winny
noszę
póki mogę
no bo co
no bo jak no
bo mój
do widzenia
(nasiliła się we mnie potrzeba chmury albo obłoku
zapałki znalazły się w tej samej kieszeni co zawsze
wplątane w pęk kluczy więc nie trzeba było szukać
dla nich jakichś pretensjonalnych przenośni mogłem wykrzesać
konkretny ogień mogłem się zaciągnąć zagryźć myśli i język na filtrze
i oddychać z dymem w zastępstwie kadzidła)
Maciuś i Mamu-Usia poszli w oddal Kwiatowy Krzyżyk
w kieszeni sugerował by spróbować jednak
dać się ponieść
z nimi z Nim
i mo-n-dlitwą
(żeby było łan-nie żeby było
bo Mamu-Usia i Maciuś się mo-n-dlą
żeby być łan-nym
jak kościół)