Rajski ogród

bogna

Każdego ranka rozpoczyna
to samo. Kopie trzy razy w samotne
drzewo jabłoni, stojące w ogrodzie.

Stały hałas. Kładziesz drżące dłonie
na jego policzkach. Atmosferę przerywają
wytłuszczone fragmenty Psalmów. 

 

Twoje ślepe patrzałki zawsze wywołują w nim
krzyk i zaczyna się — psy sąsiada ujadają
albo umierają — wyścig płaczu.

Atramentowa ciemność kładzie ludziom
na oczy bez powiek ogień. Jabłoń
rodzi spokój. Następnego ranka budzą się, 

 

patrząc na to same stare, opuszczone drzewo.

 

bogna
bogna
Wiersz · 24 kwietnia 2017
anonim