w półdoksiężyca

Yaro

jak sznur

ciągną karawany ze wschodu na zachód
szukając szczęścia

urojonego spokoju


świat zachodu wydaje się lepszy

lecz nie o tym piszę 

celem religia 
chrześcijanie jak Indianie
bezbronni miłosierni i prawdziwi 
łatwej nas omamić omotać 

 

zgniłe wzorce za Odry na progu z Atlantykiem 
wolność sexualna i dewiacja 
okamerowani ciągła inwigilacja 
zepsucie tolerancja ale solidarni 


rodzące  przekręty

zdeptać chcą ostatni las 
życie przeliczone na ojro 
oj tam oj tam dojne s u k i

 

czytanie z ust wsłuchiwanie się w myśli czatu
wyświetlana słowna zdrada
zdjęcia różne poglądy chore idee

 

jak statki zanurzane w falach nienawiści ze wschodu 
toną szczęścia

 tonę ja

rozkaz religijny kalifat gwiazda w półksiężycu
nie szukają szczęścia urojonego spokoju 
zalewają masowo

 zawładnąć europejską naiwnością

tolerancją plastikową miłością 

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 8 maja 2017
anonim